Niesprawiedliwe życie: impreza
Szykowałam się do wyjścia, stałam w przed pokoju i zaczęłam
zakładać buty, gdy podeszła do mnie mama.
- Jedziesz samochodem?
- Tak.
- Tylko nic nie pij, skoro wsiądziesz za kółko.
- Przecież wiesz, że jestem odpowiedzialna.
- Po prostu martwię się o ciebie.
- Nie musisz, przecież wiesz, że jestem ostrożna.
- Nawet nie wiesz, ile osób wsiada za kierownicę po
alkoholu.
- Przestań mamo, przesadzasz. Wychodzę, kocham cię.
- Ja ciebie też.
Po odpaleniu samochodu, od razu włączyłam swoją ulubioną
piosenkę. Nikt poza mną jej nie lubił, miałam zupełnie odmienny gust od innych.
Wrzuciłam bieg i powoli wyjechałam spod domu. Karolina wyprawiała swoje
dwudzieste urodziny, które organizowała w domu. Jej rodzice wyjechali, dlatego
mogła zrobić dużą imprezę. Do jej mieszkania miałam mniej więcej cztery
kilometry, drogi były nieoświetlone, dlatego nie jechałam za szybko. Po
kilkunastu minutach byłam na miejscu, wokół było bardzo dużo ludzi i
samochodów. Zaparkowałam i wysiadłam, zabierając ze sobą prezent dla jubilatki.
Drzwi otworzyła mi Karolina.
- Wszystkiego najlepszego kochana!
- O jejku nie trzeba było. Wchodź.
- Wszyscy już są?
- Wydaje mi się, że tak, chodź się napić.
- Dzisiaj nie piję alkoholu.
- Dlaczego? Źle się czujesz? Gorączkę masz?
- Nie, ale przyjechałam samochodem.
- Aha, rozumiem, w takim wypadku wypijesz piwo
bezalkoholowe.
Impreza trwała w najlepsze, wszyscy tańczyli, śpiewali i
grali w przeróżne gry. Głównym przewodnikiem imprezy był Kuba, ciągle tańczył,
rozmawiał z każdym i namawiał wszystkich, żeby odłożyli telefony. Do tego
wlewał w siebie duże ilości alkoholu, lecz nie wyglądał na pijanego. Nagle
wziął mikrofon do ręki i zaczął krzyczeć.
- Zdrowie naszej jubilatki Karoliny! Zaśpiewajmy wszyscy
razem, głośne sto lat.
Widać było wzruszenie Karoliny, popłakała się ze szczęścia,
podeszłam do niej, aby dać jej chusteczkę, wzięła ją i mocno mnie przytuliła.
- Zapraszam wszystkich do wzniesienia toastu, za zdrowie
Karoliny.
Wszyscy bez wyjątku udali się po swoje kubeczki, wszyscy
oprócz mnie.
- A ty dlaczego nie pijesz?
- Słuchaj Kuba, przyjechałam samochodem.
- Ja też i świetnie się bawię.
- Nie potrzebuję alkoholu, żeby się dobrze bawić.
- Może trochę byś się wyluzowała, jak teraz trochę wypijesz,
to będziesz mogła normalnie wrócić samochodem.
- Jednak zostanę przy piwie bezalkoholowym.
- Twój wybór.
Impreza trwała jeszcze kilka godzin. Wszyscy zaczęli powoli
się rozjeżdżać. Pożegnałam się z każdym i wyszłam z domu, w tym samym czasie
odjeżdżał też Kuba.
- Nie wsiądziesz za kółko.
- Dlaczego nie?
- Piłeś alkohol.
- I co z tego?
- Czy ty w ogóle myślisz? Oddawaj kluczyki!
- Nie ma mowy wariatko.
Nie mogłam nic zrobić, Kuba był zdecydowanie silniejszy ode
mnie, nie dałam rady zabrać mu kluczyków. Odpalił samochód i pojechał. Nie
pozostało mi nic innego jak wrócić do domu. Było już bardzo późno, prawie żadne
auto nie jeździło po drogach. Jechałam spokojnie drogą z pierwszeństwem, z
mojej prawej strony nadjeżdżał samochód, który powinien ustąpić mi
pierwszeństwa. Gdy zorientowałam się, że kierowca z mojej prawej strony,
zajedzie mi drogę, było już za późno. Nie zdążyłam zahamować, kierowca wjechał
z dużą siłą w mój bok samochodu, który zaczął dachować, i jednocześnie zmierzać
do głębokiego rowu. Otrząsnęłam się po krótkiej chwili. Słyszałam przerażony
głos Kuby, które dzwonił na pogotowie. Było mi bardzo zimno, leżałam na
asfalcie, a do około mnie było dużo mojej krwi. Nie chciałam umierać, nie w
taki sposób. Odrazy zostałam przewieziona do szpitala, gdzie stwierdzili u mnie
przerwanie rdzenia kręgowego. Ta informacja zabiła mnie od środka. Minęło
kilkanaście lat od tego wypadku, dalej nie mogę pogodzić się z tym, że to ja
byłam ofiarą tego wypadku. To nie ja powinnam zostać kaleką. To była moja
nagroda za to że byłam odpowiedzialna. Kuba dostał wyrok w wysokości dziesięciu
lat pozbawienia wolności i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, próbował
się kilkukrotnie ze mną skontaktować, ale już nigdy w życiu nie chcę go
widzieć.