Kątem oka
Ludzie są
bardzo pewni siebie, udają przed wszystkimi kogoś, kim nie są. Odwaga, którą
pokazują, to tak naprawdę powłoka, którą przykryta jest nasza osobowość,
oczywiście zdarzają się przypadki, gdy człowiek naprawdę się niczego nie boi,
ale to są nieliczne przypadki. Sam udawałem kogoś kim nie jestem, bardzo
chciałem wyróżnić się z tłumu, robiłem często głupie rzeczy, które z biegiem
lat, wydają się jeszcze głupsze, niż kiedyś uważałem. Ludzie najbardziej boją
się rzeczy, których, nie rozumieją, sam jestem tego dobrym przykładem. Nazywam
się Oskar, i obecnie mam czterdzieści osiem lat, chcę wam opowiedzieć historię,
która wydarzyła się dwadzieścia lat temu i kompletnie mnie zmieniła.
O- Siemanko
wszystkim, z tej strony Oskar.
M- I Maciek.
O- Z kanału
"horrible place". Dzisiaj znajdujemy się w opuszczonym zakładzie
psychiatrycznym, który znajduje się niedaleko od naszej miejscowości. Nie
znajdujemy się tu przypadkowo, ponieważ to miejsce owiane jest mroczną legendą
przez tutejszych mieszkańców. Otóż w tym zakładzie przebywała niegdyś,
Magdalena Drebińska. Z zeznań świadków, wynikało na to, że była ona opętana.
Wokół niej toczył się proces ze względu na zabójstwo swoich dwóch córek. Na
rozprawie jej mąż twierdził, że czegoś takiego jeszcze nie widział, sam
przyznał, że Magda została opętana. Wskazywać na to miały nagrania, które były
dowodami w sprawie. Widać było na nich nadludzkie czynności, które wykonywała
kobieta. Kolejnym świadkiem miał być ksiądz, który odprawiał egzorcyzm na
Magdzie, twierdził on, że jeszcze nigdy nie spotkał się z tak potężnym bytem.
Niestety, nigdy nikt nie widział dowodowych nagrań. Magdalena została skazana
na leczenie w oddziale zamkniętym. Tydzień po jej przyjęciu, w swoim gabinecie
został znaleziony ordynator ośrodka, który się powiesił, na twarzy miał wycięty
napis "ona mnie zmusiła". Niedługo po tym zdarzeniu wcześniej dobrze
prosperujący ośrodek, postanowiono zamknąć, a wszystkich pacjentów postanowiono
przenieść. Niestety Magda nigdy nie opuściła tego budynku, została zastrzelona
po tym, jak podczas próby eksportowania, zabiła trzech ludzi. Krążą plotki, że
nigdy nie zabrano stąd jej ciała. Mieszkańcy tej miejscowości uważają, że widzą
w oknach sylwetki ludzi. Może to inni ludzie, którzy eksplorują to miejsce, a
może dusze umarłych cały czas szukają ukojenia w tym miejscu? My jesteśmy od
tego, żeby to sprawdzić. Wchodzimy.
Pamiętam, że
długo przygotowywałem się do tego filmiku, dużo czytałem o tym miejscu, pytałem
się ludzi. Bardzo dłużył się czas poszukiwań i formacji, bardzo mało artykułów
było na ten temat, a historie ludzi, nie do końca zawsze się pokrywały. W końcu
wraz z moim kamerzystą Maćkiem, postanowiliśmy, że idziemy i nagrywamy. Już
wcześniej nagrywaliśmy filmiki z różnych opuszczonych miejsc, czasem działy się
dziwne, ciężko wytłumaczalne rzeczy, ale nigdy nas nie speszyły. Może to były znaki,
aby przestać to robić, ale ja byłem bardzo uparty. Maciej nie zawsze był chętny
żeby ze mną nagrywać, często odwodził mnie od tego, kilka razy sam nagrywałem,
ale to nie było to samo. Najczęściej chodziliśmy po opuszczonych budynkach, bez
żadnej mrocznej historii. Pewnego razu poszliśmy do opuszczonej szkoły, w
której podobno zostały zgwałcone, i zamordowane małe dzieci. Weszliśmy do
głównej sali, gdzie bawiły się dzieci. Mimo tego, że szkołą była opuszczona, na
półkach leżały zabawki. Razem z Maćkiem podeszliśmy bliżej, chcieliśmy zobaczyć,
w jakim stanie znajdują się rzeczy, które tam zostały, podeszliśmy do pierwszej
półki, wziąłem do ręki pierwszą zabawkę, a z przeciwległej półki dobiegł głos,
który wydobywał się z lalki, którą trzeba było, aby wydała dźwięk. Wydaje mi
się, że ta sytuacja bardzo dotknęła mojego kompana. Długo po tej sytuacji, nic
nie nagrywaliśmy.
O- Jest
17.11.2000, godzina 19:34. Robimy pierwszy krok. Drzwi bardzo lekko się
otwierają, pewnie wiele osób już tu było. Widać, że ten budynek bardzo długo
jest opuszczony, ściany pokryte są grzybem, na samym początku udajmy się do
recepcji.
M- Może
zostały jakieś dokumenty, odnośnie do Magdaleny.
O- Jest
półka z rejestracją wszystkich pacjentów.
M- Znajdź
rok, w którym ją przyjęli.
O- Nie mam
pojęcia kiedy ona tu trafiła, poza tym, bardzo mało jest tu dokumentów
rejestracji, więc jest małe prawdopodobieństwo, że akurat jej będzie.
M- Chociaż
przeszukaj.
O- Znalazłem
coś genialnego.
M- Co to?
O- To
dziennik Emilii Berg.
M- Kto to?
O- Tą
kobieta, była lekarką sprowadzoną na prośbę ordynatora, spędzali razem dużo
czasu, na pewno coś wiedziała o tym, co się z nim stało.
M- Czytaj co
tam jest napisane.
O- Wszystkie
kartki są powyrywane, oprócz jednej.
M- Czytaj.
"Grzesiek
właśnie wrócił z kolejnej sesji z Magdaleną, od samego początku, gdy go
zobaczyłam, widziałam, że coś jest nie tak, był bardzo przestraszony. Coś na
pewno musiało się stać, ciągle unika kontaktu ze mną i z innymi lekarzami,
siedzi sam w gabinecie. Bardzo się o niego martwię, boję się, że ta osoba
bardzo źle na niego wpływa, muszę coś z tym zrobić. Będę bacznie mu się
przyglądać, aby móc dogłębnie przeanalizować jego stan"
O- Emilia
opisała to co się działo z ordynatorem, ale jest tu spisana relacja tydzień
przed jego śmiercią, ktoś musiał powyrywać resztę kartek.
M- Może
chodźmy do jego gabinetu, skoro ty zostały porzucone dokumenty, może tam też
coś znajdziemy.
O- A gdzie
znajduje się jego gabinet?
M- Odwróć
się.
O-
Faktycznie, jest podpisany. Idziemy.
Przed
wejściem do tego budynku, myślałem, że mieszkańcy, bardzo koloryzowali tę
historię, mogło na to wskazywać to, że wiele opowiadań było ze sobą sprzeczne.
W pierwszej chwili, gdy przeczytałem kartkę, z dziennika pani doktor Emilii, myślałem,
że ktoś specjalnie ja podrzucił, żeby wystraszyć tych, którzy plądrowali ten
budynek. Jak można usłyszeć, na nagraniu, nie mówiłem głośno o tym, co
siedziało mi w głowie, nie chciałem zepsuć napięcia, które tworzyłem od samego
początku. Ale przeszła mi przez głowę myśl, że to może być prawda, że wszystko
to czego się dowiedziałem, wydarzyło się naprawdę. Gdy szliśmy do gabinetu
ordynatora, zdrowy rozsądek podpowiadał mi, żebym zawrócił, ale byłem uparty, sądziłem,
że nie ma rzeczy nadprzyrodzonych.
O- Jesteśmy
już pod gabinetem. Strasznie skrzypią drzwi, ledwo trzymają się na zawiasach.
Czuć dziwny odór. Poza drzwiami, pomieszczenie jest jeszcze w miarę dobrym
stanie, przeszukajmy szafki, może uda nam się coś znaleźć.
M- Patrz
Oskar, przypuszczam, że na tym żyrandolu się powiesił.
O- Skąd
takie przypuszczenia?
M- Kable są
wyciągnięte, wynika z tego, że coś ciężkiego musiało pociągnąć go na dół, ciało
jest wystarczająco ciężkie.
O- Tutaj
chyba nic nie ma.
M- Chyba
wszystko zostało zabrane stąd, nie marnujmy czasu.
O- Teraz udamy
się do sali, w której ordynator Grzegorz, prowadził zajęcia z Magdaleną. Z tego,
co się orientuje, tą sala znajduje się na drugim piętrze.
M- Zatem
znajdźmy schody.
O- Widziałem
jakieś za rogiem, chodźmy sprawdzić.
Im bliżej
byliśmy pomieszczeń, związanych konkretnie z Magdaleną, tym bardziej się bałem.
Czułem, że wchodzimy w paszczę lwa. Gdy wchodziliśmy po schodach, miałem nadzieję,
że wszystkie pokoje będą kompletnie puste. Choć bardzo chciałem, nie mogłem
zawrócić.
O- Jest
tutaj.
M- To na
pewno ta sala?
O- Wydaje mi
się, że tak.
M- Chcemy
tam wchodzić.
O- Doszliśmy
już daleko, nie może nam teraz braknąć odwagi.
M- To trochę
straszne, tym bardziej ta kartka z dziennika nie polepsza sytuacji.
O- Wejdę
pierwszy.
M- Niech
będzie.
O- Kolejne
drzwi, które trzeszczą.
M- Ale przynajmniej
wnętrze jest w dobrym stanie.
O- Ciekawe
jak personel się czuł.
M- to
znaczy?
O-
Znajdujesz się w miejscu, gdzie jest pełno osób chorych psychicznie, którym
może przyjąć cokolwiek do głowy, nie dość, że to straszne, to w dodatku
niebezpieczne.
M- Jak widać
jakoś dawali radę.
O- Bierzmy
się za przeszukiwanie.
M- Dziwnie
się tu czuję.
F- Już twoja
wyobraźnia pracuje, to dlatego.
M- Bardzo
prawdopodobne.
O- Mam
kolejną kartkę.
M- Czytaj.
"Minęło
kilka dni, cały czas ciężko porozumieć się z Grześkiem. Cały czas nowi pod
nosem, że nie chce tego słuchać, nie mogę z niego wydobyć o co mu chodzi. Na razie
nikt nie prowadzi zajęć z Magdą, wszyscy się boją przez zaistniałą sytuację z
ordynatorem, nikomu się nie dziwię. Chyba pora, żebym to właśnie ja się z nią
skonfrontowała i wydobyła z niej informacje na temat tego, co mu zrobiła, nie
spocznę póki się tego nie dowiem. Na obecną chwilę bardziej muszę uważać na
doktora, niż na pacjentów”.
O- Ona
musiała mu coś powiedzieć.
M- Może go
opętała?
O- Nie
wydaje mi się, myślę, że jakoś wprawiła go w obłęd, albo coś takiego.
M-
Najwidoczniej nie poradził sobie ze swoimi myślami.
O- Musimy
przeszukać dokładnie to pomieszczenie.
M- Ale tu
już nic nie ma.
O- W takim
razie, musimy udać się do jej pokoju.
M- To już
zaszło za daleko, spójrz co tu się dzieje, opętana kobieta, doprowadza do
samobójstwa ordynatora, zabija kilkoro ludzi, a jedna z największych tego typu
placówek, upada po tych zdarzeniach. A co, jeśli z nami coś się stanie?
O- Obiecuję
ci, że to będzie ostatni pokój, jeżeli tam nic nie będzie, albo będziemy
musieli iść do innego pokoju, wychodzimy, obiecuję.
M- Ostatni
pokój.
O- Obiecuję.
M- Chodźmy
już.
Bardzo
chciałem dowiedzieć się, co skłoniło ordynatora do samobójstwa, co tak naprawdę
dolegało Magdalenie i co spowodowało zamknięcie tego obiektu. Było sporo
niewiadomych, lecz nie wiedziałem, żeby uzyskać te i formacje, będzie trzeba
zapłacić. Do teraz żałuję, że nie posłuchałem Maćka. Z biegiem czasu, człowiek
rozumie swoją głupotę za młodu.
O- To jest
ten pokój. Może chcesz teraz ty wejść pierwszy?
M- Wolę
jednak zostać z tyłu.
O- Kolejne
skrzypiące drzwi, i kolejne dobrze zachowane miejsce.
M- Dziwnie
się tu czuję.
O- Szybko
przeszukamy ten pokój i wychodzimy, nie musisz się bać.
M- Znalazłeś
coś.
O- Mam!
M- Kolejna
kartka z dziennika?
O- Jest
kartka, i jakiś urywek gazety.
M- Czytaj
najpierw kartkę z dziennika.
"Jest
środek nocy, razem z ordynatorem mamy dzisiaj dyżur, lecz Grzegorz gdzieś
zniknął. Bardzo mało personelu jest w szpitalu, panuje grobowa cisza, trochę
boję się tu sama siedzieć. Postanowiłam zrobić obchód po wszystkich
korytarzach. Drzwi od pokoju Magdy są uchylone, bardzo mnie to zaniepokoiło,
lekko popchnęłam drzwi, moim oczom ukazał się siedzący na podłodze Grzesiek, w
pokoju nie było Magdy. Stałam jak wryta, słyszałam tylko dźwięk pozytywki. Ten
dźwięk przyprawiał mnie o dreszcze, nie mogłam przestać jej słuchać, słyszałam
jak Grzegorz mówi pod nosem "nie chcę tego słuchać". Wtedy wszystko
do mnie dotarło, szybko wyszłam z tego pokoju. Bardzo dziwnie się czuję, czuję
ciągle czyjąś obecność, mimo kompletnej ciszy, strasznie boli mnie głowa od
chaosu w mojej głowie, chce mi się płakać".
O- To dźwięk
pozytywki wprawił ich w obłęd.
M- Czyli
była opętana?
O- Na to wychodzi.
M-
Przeczytaj teraz ten kawałek gazety.
"Z
ostatniej chwili. Dramatyczne śmierć Emilii Berg. Kobietę znaleziono w swoim
domu. Przyczyną śmierci jest postrzał w głowę. Z analizy wynika, że to
samobójstwo. Kobieta pracowała w szpitalu psychiatrycznym. Za powód śmierci
uważa się załamanie psychiczne, spowodowane swoją pracą. O dalszym przebiegu
dochodzenia będziemy informować państwa na bieżąco".
O-
Zastrzeliła się.
M-
Wychodzimy stąd.
O- Oni się
zabili.
M-
Wychodzimy!
Wtedy było
już za późno na ucieczkę. Wiedzieliśmy za dużo, przez co nie mogliśmy opuścić
tego miejsca. Usłyszeliśmy najstraszniejszy dźwięk na świecie, czułem, że to
nasz koniec.
O- Słyszysz
to?
M- To jest
niemożliwe.
O- Dźwięk
dobiega z szafki nocnej.
M- Czy to
pozytywka?
O- Zaraz się
przekonamy.
Pociągnąłem
za uchwyt od szafki, nieśmiało pociągnąłem. Moim oczom ukazała się pozytywka,
która grała. Coś musiało ją włączyć, i chyba wiedzieliśmy kto to zrobił.
O- Musimy
stąd szybko uciekać!
M- Biegiem!
O- Nie
pamiętam drogi powrotnej!
M- Jakoś
trafimy!
O- Szybko
schodami w dół!
M- Poczekaj,
zaraz się zgubimy, pomyślmy racjonalnie.
O- Jak tu
myśleć racjonalnie.
M- Mówiłem
żebyśmy uciekali wcześniej.
O- Wiem,
zrąbałem.
M- Widziałeś
to?
O- Nie. Co
widziałeś?
M- Kogoś
widziałem.
O- Jesteś
pewien?
M- Tak, nie
wmawiaj mi że oszalałem.
O- Nie
możemy tu stać, chodźmy.
Nie
wiedzieliśmy co robić, staraliśmy się znaleźć wyjście, ale kręciliśmy się w
kółko. Ciągły dźwięk pozytywki, nie poprawiał naszej sytuacji. I tak najgorszy
moment był wtedy, gdy zeszliśmy na dół.
O- Widzisz
to samo co ja?
M- Ktoś tam
siedzi.
O- Co
robimy?
M- Lepiej
szukajmy chodźmy stąd.
Staliśmy jak
wryci, patrzyliśmy na tego mężczyznę, wyglądał jak ordynator Grzegorz. Gdy
zaczął obracać powoli głowę w naszą stronę, postanowiłem, że nie możemy zostać
tu ani chwili dłużej. Złapałem Maćka za rękę, i wyskoczyliśmy przez okno.
O- Nic ci
nie jest?
M- Jestem
cały.
O- Co to za
chore miejsce? Nigdy więcej czegoś takiego nie robimy.
M- Trzymaj
kamerę.
O- Co?
M- Trzymaj
kamerę.
O- Dokąd
idziesz? Maciek! Wracaj!
Nie
pozostało mi nic innego, jak wrócić do domu. Byłem bardzo wstrząśnięty
zaistniałymi sytuacjami, prawie całą noc nie spałem. Rano, mama powiedziała mi,
że Maciej rzucił się pod pociąg, nie wierzyłem w to co usłyszałem. Szybko się
ubrałem i pobiegłem na przejazd kolejowy. Dookoła było pełno straży i karetek.
Nie wierzyłem w to co się stało. Bardzo długo ukrywałem tę historię. Było mi
wstyd, i do teraz mam poczucie winy. Każdego dnia żałuję, że go wtedy nie
posłuchałem. Profesjonalna grupa badawcza, stwierdziła, że w tym budynku, w
którym byliśmy tej nocy, znajdują się rzeczy paranormalne, i stwierdzili
obecność bytu, prawdopodobnie ordynatora placówki. Stwierdzili, że Magdalena
Drebińska była opętana, a byt który nią władał, chował się w pozytywce. Do
teraz słyszę jej dźwięk, który mi przypomina, o tym wieczorze.