Widzieć niewidzialne
Właśnie kończyła się moja przed ostatnia lekcja, siedziałem sam w ostatniej ławce grając w kółko i krzyżyk sam ze sobą, w ogule nie interesowała mnie lekcja i z niecierpliwością wyczekiwałem dzwonka. Gdy zobaczyłem, że zostało kilka sekund lekcji, szybko wziąłem plecak i chwyciłem za klamkę od drzwi, nauczyciel nie zdążył powiedzieć słowa, bo byłem już poza klasą, gdy szedłem przez korytarz rozległ się głośny dźwięk dzwonka, nagle z klasy wyszło wiele osób tym samym, likwidując samotność i ciszę, po kilkudziesięciu metrach byłem już przy schodach, przy których stał już Filip więc podszedłem do niego, staliśmy obok siebie bez żadnego słowa patrząc w tłum, gdy nagle powiedział do mnie słowa które słyszałem od niego prawie codziennie.
Filip- Ale ona pięknie dzisiaj wygląda.
Krystian- mówisz mi to prawie codziennie.
F- Wiem... Ale upewniam się, że nie zapomniałeś.
K- Jak będziesz tak stał jak wmurowany, to nigdy z tym nic nie zrobisz, chodź na fajkę.
Zeszliśmy ze schodów na parter i wyszliśmy przez frontowe drzwi, upewniliśmy się, że nikt nas nie widział i ruszyliśmy w stronę lasu, który znajdował się obok szkoły, do której chodziliśmy. Weszliśmy w głąb i usiedliśmy na pniu ściętego drzewa.
F- Masz ognia?
K- mam.
F- Za ile kończysz lekcję?
K- Została mi jeszcze jedna godzina, a potem idę z chłopakami na piłkę, może chcesz przyjść dzisiaj do mnie, normalnie a nie tak, jak zwykle?
F- Ja nie widzę w tym nic dziwnego.
K- To że przychodzisz do mnie o północy wchodząc do mojego pokoju przez okno nie jest dziwne? Bo dla mnie jest.
F- Od zawsze tak robiłem i nigdy ci to nie przeszkadzało, więc o co ci chodzi?
K- nie wiem dlaczego tak się ukrywasz?
F- Już ci mówiłem że wolę aby jak najmniej osób o mnie wiedziało. Chodź lepiej do szkoły bo przerwa zaraz się kończy.
Nie pamiętam, jak poznałem Filipa, po prostu pewnego dnia pojawił się w moim życiu, można powiedzieć, że był moim cieniem, z nikim się nie zadawał, nie rozmawiał, nigdy nie byłem u niego w domu, a nawet nie wiem, jak ma na nazwisko, ale mimo to czułem, że jest w nim cząstką mnie, która w jakiś dziwny sposób łączy nas ze sobą. Do domu wróciłem chwilę przed osiemnastą, od razu wszedłem do mojego pokoju, żeby zostawić plecak i pójść się wykąpać, chwyciłem za klamkę i pociągnąłem drzwi i pierwsze co zobaczyłem to Filipa, który stał przy oknie, szybko podbiegłem i otworzyłem mu okno.
K- Co ty tutaj robisz, i to tak wcześnie?
F- Muszę coś ci powiedzieć, tylko przesuń się to wejdę.
K- Możesz wejść jak normalny człowiek przez drzwi.
F- Jednak wolę wchodzić tak jak zawsze.
K- A więc... Co było aż tak ważne że tak w...
F- Umówiłem się z nią
K- ...cześnie przyszedłeś? Co?! Jak?! Kiedy?!
F- Kiedy wyszedłem ze szkoły zauważyłem, że siedzi na ławce i akurat jej koleżanki poszły, więc zebrałem się w sobie i porozmawiałem z nią.
K- I jak zareagowała?
F- Na początku była sceptycznie nastawiona, ale powiedziałem, że pokaże jej coś niezwykłego.
K- Co ty chcesz jej pokazać? Jak wchodzić do domu przez okno? Hahaha
F- Bardzo zabawne.
K- A tak na serio?
F- Jeszcze nie wiem, ale na pewno coś wymyślę. Dobra, skoro o wszystkim wiesz to ja już będę leciał.
K- A więc przyszedłeś się tylko pochwalić?
F- dokładnie tak.
Cały wieczór myślałem jak taki introwertyk jak Filip zdołał zagadać do swojego obiektu westchnień, starałem sobie przypomnieć momenty kiedy rozmawiał z kimkolwiek innym niż ze mną ale chyba nigdy nie rozmawiał z drugą osobą na moich oczach. Po tym co usłyszałem od niego, coraz bardziej zacząłem się zastanawiać dlaczego on tak bardzo chcę być niewidzialny skoro, jest dosyć przystojny, dobrze się ubiera, nie mogłem znaleźć sensownego wytłumaczenia na to pytanie i doskonale wiedziałem że prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiem, ponieważ Filip prawie nigdy nie mówi o sobie a gdy już się zdarzy to nie brzmi to żebym wiarygodnie albo jego wypowiedzi składają się tylko z kilka słów. Nastał poranek, było już kilka minut do rozpoczęcia lekcji, tego dnia przyszedłem lekko spóźniony dlatego nie zdołałem znaleźć Filipa przed pierwszą lekcją, nawet nie mogłem do niego napisać ponieważ nie używa telefonu. Pierwsza godzina strasznie mi się dłużyła, z niecierpliwością ciągle patrzyłem na zegarek którego wskazówki praktycznie się nie przesuwały. W końcu zadzwonił dzwonek, szybko wziąłem plecak i wybiegłem z sali prosto do barierek przy schodach gdzie zawsze staliśmy z Filipem,dzisiaj go nie było, byłem lekko zaniepokojony tym faktem, szybko udałem się do koleżanek dziewczyny z którą miał się spotkać. Dowiedziałem się że nie mają z nią kontaktu od wczoraj, i nie mają pojęcia co się z nią stało ponieważ umówiły się wczoraj do kina ale ona nie przyszła i nie odbierała telefonu ani nie odpisywała na wiadomości, nie chciałem im mówić że była umówiona z Filipem, nie chciałem sprzedać moje przyjaciela, mimo to że w głowie miałem najczarniejsze scenariusze. Zanim jednak pochopnie go oceniłem poszedłem jeszcze do naszego miejsca gdzie paliliśmy papierosy, niesty nie było go tam, najwidoczniej spóźniłem się ponieważ na pniu leżała moja zapalniczka którą mu wczoraj pożyczyłem. Nie pozostało mi nic innego jak wrócić na lekcję. Filip rozpłynął się w powietrzu, nie było po nim żadnego śladu, liczyłem na to że chociaż przyjdzie do mnie w nocy. Po szkole odrazy wróciłem do domu, odmówiłem moim znajomym wyjścia na imprezę, położyłem się spać o dwudziestej drugiej, wszystkie światła w domu były zgaszone, nie pozostało mi nic innego jak czekać. Gdy już prawie zasypiałem, usłyszałem jak ktoś delikatnie puka w moje okno, od razu oblał mnie zimny pot strachu ponieważ to nie musiał być Filip, powoli przewróciłem się z prawego na lewy bok i zobaczyłem w oknie postać a konkretnie mężczyzna który nie wyglądał na mojego przyjaciela, nagle po wymianie spojrzeń powiedział do mnie.
F- Otwórz Krystian, błagam cię.
Po głosie poznałem że to Filip, odrazy zeszedł ze mnie cały stres, szybko wstałem i otworzyłem okno, zawsze szybko i energicznie wchodził ale dzisiaj ledwo wczołgał się do mojego pokoju, z lekkim zdziwieniem zapaliłem światło, i to co zobaczyłem kompletnie mnie zamurowało.
K- Co ty zrobiłeś?!
F- Ja...ja...ja nie chciałem.
K- Co zrobiłeś?!
F- To nie miało tak wyglądać.
K- Nie wierzę w to.
Gdy tylko zapaliłem światło, zobaczyłem że Filip jest cały we krwi, nie chciałem przyjąć do siebie tego co zrobił, że y uwierzyć chciałem aby powiedział mi to w twarz.
K- Pytam się jeszcze raz, CO TY ZROBIŁEŚ?!
F- Zabiłem ją.
K- Dlaczego? Powiedz mi dlaczego to zrobiłeś?
F- Nie mam pojęcia, naprawdę.
K- Jak to nie masz pojęcia, człowieku czy ty się słyszysz? Zabiłeś człowieka i nie wiesz dlaczego?
F- Poprostu poczułem że muszę to zrobić.
K- Jak poczułeś?! Powiedz mi jak?!
F- No poprostu poczułem i zrobiłem to.
K- Musimy się uspokoić bo inaczej nie dojdziemy do porozumienia, odpowiedz mi jak to się stało.
F- Umówiliśmy się w parku, czekałem na nią kilka minut, gdy w końcu przyszła byłem bardzo zestresowany ale im dłużej słuchałem jej głosu tym czułem się coraz bardziej komfortowo, szliśmy coraz dalej aż w końcu doszliśmy do małego lasku, postanowiliśmy wejść, cały czas świetnie nam się rozmawiało, śmiała się z moich żartów a ja bardzo uważnie słuchałem jej każdego wypowiedzianego słowa, gdy już wyszliśmy z lasku, poszliśmy na polanę gdzie pasły się owce, ona była kilka kroków przede mną, i gdy minęła już ogrodzenie, zauważyłem drewniany palik od ogrodzenia który leżał na uboczu, odrazy poczułem chęć zabicia jej, nie mogłem się powstrzymać, to było silniejsze odemnie, wziąłem palik do rąk i...
K- Uderzyłeś ją w głowę.
F- Kilka razy, dopóki nie miałem pewności że nie żyje.
K- I co potem zrobiłeś?
F- Zaciągnąłem zwłoki do lasku.
K- Zakopałeś ją?
F- Nie.
K- Chcesz się przyznać?
F- Nie.
K- Musisz zatrzeć ślady, zakopać ciało i nie pozwolić aby ktoś się dowiedział.
F- Musimy.
K- Jak musimy?! Nawet mnie nie denerwuj, zarąbałeś sprawę to teraz musisz sam się tym zająć, ja nie chcę się w to bawić.
F- Bez ciebie nie dam rady, błagam cię Krystian nie zostawiaj mnie z tym.
K- I czego ty ode mnie oczekujesz? Że pomogę ci zataić morderstwo?
F- Błagam cię Krystian nie zostawiaj mnie z tym, wiem co zrobiłem nie zostawiaj mnie z tym.
K- Nie zostawię.
Szybko się ubrałem i po cichu wyszliśmy przez okno, odrazy ruszyliśmy w stronę lasu, Filip narzucił szybkie tępo przez co musiałem za nim biec. Ulica była pusta, do około można było usłyszeć lekki szum wiatru i szybki oddech Filipa, księżyc był tej nocy w pełni przez co było bardzo widno na dworze, do tego lekkie promienie światła wydobywające się z lamp jeszcze bardziej oświetlały nam chodnik. Po kilkuset metrach dotarliśmy na miejsce, Filip szybko przeszedł przez ogrodzenie ale ja stałem i patrzyłem się na drewniany palik który był cały we krwi, Filip wyprzedził mnie o około trzydzieści metrów i gdy zauważył że nie idę za nim, zatrzymał się i obrócił w moją stronę.
F- Dlaczego nie idziesz?
K- Ty to naprawdę zrobiłeś.
F- Inaczej bym cię tu nie ciągnął.
K- Cały czas miałem nadzieję że coś ci się ubzdurało.
Wziąłem drewniany palik do ręki, odrazy przed oczami miałem wizję tego jak dokonywał tego czynu. Szybko wyrzuciłem go dalej i ruszyliśmy w głąb lasu, po mału omijaliśmy kolejne drzewa które były bardzo blisko siebie, w końcu dotarliśmy do bardziej otwartej przestrzeni stanąłem obok Filipa i oboje patrzyliśmy na zwłoki Magdy, nagle Filip wskazał palcem na drzewo które było obok.
F- Za tym drzewem jest szpadel, będziesz musiał wykopać dół.
K- Dlaczego ja, skoro to ty ją zabiłeś?
F- Nie dam rady.
Filip odwrócił się i poszedł za drzewo, odrazy ruszyłem aby go zatrzymać i gdy spojrzałem w miejsce gdzie się schował, już go nie było, rozpłynął się w powietrzu, ze zdziwieniem rozglądałem się po całym lesie ale nie mogłem go dojrzeć. Nie pozostało mi nic innego jak wziąć szpadel i zacząć kopać, poszedłem za drzewo za którym go zostawił, wziąłem go i zacząłem kopać, w głowie przeklinałem Filipa za to że zostawił mnie tu, chodź nie musiałem tutaj wogule być. Podczas kopania ani razu nie spojrzałem na ciało Magdy które leżało kilka metrów obok miejsca gdzie kopałem dół. Wykopanie tak wielkiej dziury zajęło mi mniej więcej godzinę, cały brudny wyszedłem z dołu, wbiłem szpadel w ziemię i poszedłem do domu zostawiając ciało obok wykopanej dziury, do domu wróciłem chwilę po drugiej, nie miałem siły i ochoty pójść się wykąpać więc cały brudny poszedłem spać. Tej nocy prawie nie spałem, ciągle myślałem o tym co się stało, co było przyczyną i gdzie znów zniknął Filip. O wiele wcześniej wstałem do szkoły, poszedłem się szybko umyć aby nie wzbudzać podejrzeń rodziców, również szybciej wyszedłem do szkoły aby nie konfrontować się z nimi. Siedziałem już na korytarzu siedząc na pierwszą lekcję, ignorowałem każdego kto się ze mną witał lub cokolwiek do mnie mówił. Zostało kilka minut do dzwonka gdy nagle na korytarz weszło dwóch funkcjonariuszy, od razu czułem że wiedzą o tym że wiem co się stało, bez długich namysłów postanowiłem uciec ze szkoły w prost do miejsca gdzie zawsze paliłem papierosy, gdy dotarłem na miejsce zobaczyłem że Filip już tam jest.
K- Dlaczego mnie wczoraj zostawiłeś?!
F- Wkrótce się dowiesz.
K- Czy ty słyszysz co ty do mnie mówisz?!
F- Słyszę i to bardzo dobrze. Aż tak się przestraszyłeś policji że musiałeś zapalić?
K- Skąd wiesz że policja jest w szkole?.
F- Wiedzą gdzie szukać, zrobiliśmy to po amatorsku dlatego to kwestia czasu jak nas znajdą.
K- Jak nas?! Przecie ja nic nie zrobiłem.
Po tych słowach Filip szybko podszedł do mnie i dotknął mnie swoją ręką w klatkę piersiową, momentalnie poczułem że serce przestało mi bić, nie mogłem złapać oddechu, upadłem plecami na ziemię, powoli zacząłem nabierać powietrza, każdy mój wdech był bardzo, za każdym razem gdy nabierałem powietrze, docierało do mnie jaka była prawda, dotarło do mnie że to ja zabiłem Magdę, to ja się z nią umówiłem, a Filip był moim Alter ego przez którego zrobiłem najgorszą z możliwych rzeczy, gdy już mogłem normalnie oddychać, otrząsnąłem się i ruszyłem w stronę lasu gdzie leżała niezakopana Magda, przeszedłem przez ogrodzenie, nie wziąłem ze sobą narzędzia zbrodni, wtedy było mi wszystko jedno, szybko przemieszczałem się pomiędzy drzewami, bardzo szybko dotarłem do miejsca gdzie leżały zwłoki, stanąłem i miałem łzy w oczach, nie chciałem w to uwierzyć, upadłem na kolana i spojrzałem do przodu, stał tam Filip spojrzał na mnie po czym odwrócił się i zniknął przechodząc za drzewem, wiedziałem że już nigdy go nie zobaczę. Usiadłem opierając się o drzewo, nie pozostało mi nic innego jak czekać aż po mnie przyjdą, głowę miałem zupełnie pustą, nie przychodziły mi żadne myśli, poprostu siedziałem i patrzyłem się przed siebie. Siedziałem tak niecałą godzinę, w końcu przyjechała do mnie policja, nie stawiałem im oporu, tak naprawdę nie miałem pojęcia że robię coś tak złego. Obecnie jestem na zakładanie zamkniętym, stwierdzono u mnie schizofrenie dzięki czemu uznano mnie za niepoczytalnego i umorzono mi wyrok, nie wiem jak długo będę musiał tu przebywać, ale boję się że gdy wyjdę zrobię coś równie złego.